To był mały chłopczyk...
"Nocą na ulicach kiedy całe miasto śpi Dzieją sie historie w które nie chce wierzyć nikt Włóczą sie bez celu otuleni w kwiat Ludzie bez adresu którym wiary brak"
To był zwykły wieczór-nic dziwnego sie nie
działo
Lecz w pokoju,w pewnym domu małe dziecko
znów płakało
Miało może z dziesięć latek
I doświadczeń juz dostatek
Ciągle bite-niekochane
Przez złych ludzi wychowane
Dla których liczyła sie tylko kariera
A dziecko to przecież do niej bariera
Codzinnie słyszał"Jesteś z przypadku
Nie chcecmy w życiu takiego dodatku"
Choc był malutki wiele rozumiał
Lecz czemu był niekochany-zrozumieć nie
umiał
Wszystko by oddał by ktoś go raz ukochał
Przeczytał mu bajke gdy przed snem
szlochał
Nie żądał przeciez niczego nadzyczajnego
Chciał tylko od losu życia normalnego
To były jednak prośby wygórowane
Przez nikogo nigdy nie wysłuchane
W ten właśnie wieczór postanowił z tym
skończyć
Ze swym cięzarem życiowym więcej sie nie
męczyć
Uciekł z domu- w końcu sie odważył
Lecz tego znikniecia i tak nikt nie
zauważył
"Wziął los w swoje ręce" tak póżniej
pisano
Lecz co sie z nim działo długo nie
wiedziano
Gdzie był? Co jadł?-nikt tego nie
wiedział
Znależli go martwego-nad grobem babci
siedział
Wiedział,że gdy sie urodził tylko ona go
kochała
Była jedyną osobą która go przytulała
Odeszła zbyt szybko-zostawiła go samego
Przez ludzi z którymi żył-odrzuconego
Nad babcinym grobem skonał chyba z bólu
Teraz pewnie jest w niebie przy Niebieskim
Królu
Dogląda teraz z góry niekochanych dzieci
Wszystkim potrzebującym z pomocą szybko
leci
To był mały chłopczyk co nic nie dostał od
życia
A pragnął tylko miłości i szcześliwego
bycia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.