To nie czas to ja
Każdej jesieni i w środku lata,
zimą, na wiosnę, z rana, w południe;
przed dobranocką i po dzienniku,
gdy śnię, gdy czuwam, tyję lub chudnę,
wbrew komplementom (pięknie wyglądasz),
w każdej minucie, w każdym spojrzeniu
po
kap…
kap…
kapku wciąż mnie ubywa
i żadne „nie chcę” tego nie zmieni.
Dawno przestałam walczyć z zegarem
i nikt nie ściera ze mnie patyny.
W każdej sekundzie mniej mnie jest w
sobie.
Blaknę, płowieję.
Kiedyś przeminę.
Krystyna Bandera
Wiartel 01.10.2018 r.
Komentarze (67)
Taka jest smutna prawda,a szkoda.Tak chce się jeszcze
żyć.Pozdrawiam.
Zenek 66
- dziękuję. Za ten tekst nieźle mi się oberwało od
wielu czytelników. Podobno jest zbyt "dołujący". Ja go
tak nie odbieram, ale ja "przemijam" mało tradycyjnie
i być może nie mam racji. Pięknego nowego roku.
magda*
- pogodzić się z tym, co nieuchronne, zaakceptować
przemijanie? Peelka osiągnęła stan, do którego mnie
jeszcze daleko. Dobrego nowego roku :)
Ciekawa refleksja nad przemijaniem
Pozdrawiam Noworocznie
W rzeczy samej nieuchronność czasu. Grunt mieć
dystatns pozdrawiam serdecznie. Sczęśliwego Nowego
Roku.
krzemanka
- dziękuję. Urodzajnego roku, Anno :)
Pięknie to ujęłaś Zoro. Czuję podobnie.
Wszelkiej pomyślości w nadchodzącym
2019 roku:)