tren poświęcony Ani
odeszła dnia 5.02.2010 r.Była niedowidząca ,słuchała kaset ,książki kochała ponad wszystko.
Droga zbudowaną z gruzów szła sama, w
obłokach szarych chmur.
Wiatr smutną melodię grał wśród szlaków
pokonanych gór.
Książki z kasetami w ślepej pustyni balsamu
dla duszy dostarczały.
Do końca przyjaźniła się z nimi ,nieme-nie
skruszyły samotności skały.
W cieniu duszy była brama budowana latami
przez tych których kochała
Próbowała przejść przez nią sama ,nie dała
rady , z żelaza była zbudowana.
Nastała czarna noc ,bez gwiazd i księżyca
na niebie a dzień jak noc, bez słońca
Upadła ,zdjęła krzyż z siebie ,nie dotrwała
do końca.
Komentarze (5)
Znam ten wielki smutek w ubiegłym roku straciłam dwie
bardzo mi drogie osoby - pozdrawiam
Nie miałem okazji poznać..Lecz czytając przechodzi mi
po plecach dreszcz.. :(( M.
pięknie o bliskiej osobie. pozdrawiam.
śmierć bliskich zawsze jest tragedią,pozostaje tylko
nadzieja,że teraz już na zawsze szczęśliwi są...
smutny wiersz:(wiele slow chcialabym tu napisac..ale
jak oddac slowami taki smutek?pozostanie to
milczeniem..pozdrawiam