Trup w czerwonych spodniach
Przez szare blokowisko,
Bez wrażenia na przechodniach,
Z nosem spuszczonym nisko
Idzie trup w czerwonych spodniach.
Biała buzia w kapturze,
Cień pod okiem czerwonawym
(od stawiania przy murze
Przed tłumem końca ciekawym).
Tak więc idzie pod blokiem,
Wymija go ludzi grupa.
Mają go tuż pod okiem,
A nikt nie dostrzega trupa!
Facjatą budzi dreszcze,
Lecz denat ten pozorom wbrew
Nie taki martwy jeszcze,
W żyłach wciąż jeszcze płynie krew.
Żyje myśląc wciąż żywo
O tym, co będzie w przyszłości.
Nikt nie spojrzy się krzywo
Na rzucane w parze kości.
Pierwszy raz od Kordiana
Strach w Imaginacji cieniu:
Każdy oddech i rana
Wspólne w „trupów” dwóch
istnieniu.
Jedno życie drugiemu
Życiu będzie zapalnikiem.
Prosty dowód ku temu:
Idą dwa 'świry' chodnikiem...
Trup nasz się już uśmiecha,
Poprawia czerwone spodnie.
W buzię wpływa pociecha,
Uśmiechają się przechodnie...
Wiersz pochodzi z czasów licealnych.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.