Trzecia
Kiedy marzną stopy, myślę o nich więcej.
Jestem ta najsłabsza. Nie urodzę córki.
Przepraszam kochanie. Obiecanej latem,
kiedy moje stopy owiewane ciepłem
nie marzły mi wiecznie. Kaszlę od
tygodnia.
Wyszłam gdzieś bez golfa. One wyszły w
lutym.
Chodaki za buty, w pasiastych
sukienkach,
jestem taka miękka, jestem taka miękka.
Babki we mnie płaczą. Jedna, druga.
Trzecia.
Krzyczę po niemiecku, mam zadartą
kieckę,
wiem, jak śmierdzą ruski, piersi rwą spod
bluzki,
wszystko mam na wierzchu, wszystko mam na
wierzchu,
wzięło mnie trzech wespół. Przepraszam
kochanie.
Nie urodzę córki obiecanej latem.
Nie dotrzymam zatem.
Komentarze (16)
krwawiące rany we wspomnieniach Tej trzeciej to bardzo
dobry wiersz wyjątkowo finezyjnie wkręca się dramatyzm
aż boli Dobre pióro Duży plus