Trzęsienia ziemi nie było
mówiłeś tylko ona
własne słońce
ogień w ciemnościach
bez niej już nic
telefon
dźwięczał bliskim imieniem
biały puch unosił się lekko
po gołębiu co przynosił listy
życie pachniało nią
pianka w porannej kawie
układała się miękko
jak włosy na poduszce
odeszła tak po prostu
świt nie zapomniał wstać
pies jak co rano merdał ogonem
kot łasił się zwyczajnie
w nadziei na świeże mleko
nawet słowik ranny ptaszek
wyśpiewywał radość istnienia
tylko zdziwione serce
pytało szeptem
dlaczego świat nadal trwa
Komentarze (1)
Interesujący bardzo wiersz.......... Z uznaniem+.