Twarda dłoń
Dzień jak zwykle scenariusz swój pisze,
i nie zawsze z twym planem się zgadza,
biegnie szybko, nie zdążysz na ciszę,
wciąż nad tobą roboty tkwi władza.
Może rzuciłbyś czasem to wszystko,
bo zmęczenie już takie ogromne,
ale przecież tam w głowie już pisnął,
obowiązek, o lęku nie wspomnę.
Wciąż się troszczysz o bliskich i
słabych,
o tych małych, bo dużo nie mogą,
przy okazji cwaniactwo z kanapy,
manewruje wrażliwą personą.
Czasem spójrz obiektywnie na sprawy,
nie daj się wykorzystać cwaniakom,
dla maluczkich bądź nader łaskawy,
a spryciarzom daj dłoń, ale twardą.
Komentarze (16)
Skomentuję jako pierwszy. W czasach PRL - u praca była
ogólnodostępna. Istniały tzw. nakazy pracy. Po
skończeniu studiów trzeba było obowiązkowo odpracować
trzy lata w pierwszym miejscu pracy a o następnych
można było samemu decydować. Istniały tzw stypendia
fundowane, gdzie przedstawiciele zakładów pracy sami
przychodzili na uczelnie i proponowali stały etat u
siebie.
O warunkach pracy w kapitaliźmie nikomu się wówczas
nie śniło. I można było samemu poszukać pracy, jeżeli
stałe etaty były blokowane przez przyszłych emerytów,
którzy chcieli jak najdłużej pracować.
Minusem tego zjawiska było hasło: Czy się stoi czy się
leży, tyle a tyle na rękę się należy. Preferowane były
równiez zawody zgodne z wytycznymi PZPR. Były to
zawody doskonałe płatne i uprzywilejowane. Reszta, a w
szczególności nauczyciele i administracja techniczna
dostawali mierne pensyjki.
Nie znano pojęć - sąd pracy czy mobbing. Układy
natomiast były i są one do dzisiaj. Dzisiaj
szczególnie, bo nie znano wówczas pojęcia - redukcja
etatów.
Pozdrawiam autorkę i dziękuję za wiersz.
Jurek