Tydzień pisany nałogiem
Już od brzegu szukał wtorku,
lecz wybrzmiał i błagał o ulgę
w środę. Nie było dane,
więc zataczał się przez czwartek,
czekając na zbawienie w piątek.
Sobota wyła życiem, a niedziela
bolała jak umieranie.
autor
Rad1
Dodano: 2023-01-04 17:51:38
Ten wiersz przeczytano 862 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (8)
Cały tydzień był umieraniem. Tylko że on tego nie
widział, bo zamiast w oczach bliskich, przeglądał się
w swoich, odbitych w dnie butelki
Temat poruszający!
Alkohol nabuzowanie opary
nic nie wnoszące,
to jedynie aura naćpania
kilkuminutowa
rozgrzewająca abstrakcyjna!
Nic nie wnosząca po godzinie,
po trzech a jedynie
ospałość
i potrzebę ukrycia przed innymi.
I tak w kółko...
z pozdrowieniem
Współczuję wszystkim nałogowcom...
Pozdrawiam Radku :)
Szklanka! Ania! Szklanka!
i jak tu wyjść z nałogu kiedy tylko kieliszek pomaga?
Takie to jest, ludzie miary nie znają
a potem już za póżno. Dobrą rzecz stracić łatwo, a
odzyskać trudno.
Alkohol jest fantastyczny ale adekwatnie
niebezpieczny. Wiem bo go
używam, do jedzenia i do zabawy, ale uważam. Pomaga
czasem, ale niczego nie załatwia.
Głos mój i szacun jest twój!
Dobre, a znałem takich którzy jak zaczęli w sobotę, to
kończyli w niedzielę, ale następną. No i się
wykończyli, niestety. Pozdrawiam
Przejmujący wiersz, ale życie też takim bywa.
Pozdrawiam noworocznie.