***
Słabnę nieposłusznie ziejącą zajadle
bezsłownością,
tnąc powietrze płonącym wyziewem
błądzę wśród skalistych wybrzeży
przeszłych ostrzy.
Pogłos zbawienia wzbija w lot
tumany ziaren pamięci
tworząc swą opatrznością
niezdobyte walką fortece.
Szeptem bronią granic królestwa
zrodzonego bogatą paletą barw
i stałością tkwiące
powstają niebaczne
na zbliżający się ogrom
wygnańczej nadziei
Komentarze (17)
Nawet jeśli murów warowni żadnym taranem nie zburzymy,
to za rogiem niepoznanej dotąd ulicy może czekać inna
nadzieja.
Pozdrawiam :)
wygnańcza nadzieja....nie gaśnie nigdy.....