Ubezwłasnowolnienie
Wiersz z kategorii TABU...
Przez ciężkie zasłony
wygłuszonego
tylko na chwilę bólu
uśmiecha się
a może to tylko mowa cierpienia
grymas ust pogrążonych
w niemocy wyrażenia ostatniej woli
Dlaczego nie może
Dlaczego musi
Komu potrzebne jej
zaprzyjaźnianie się
z monstrum odbierającym
kawałek po kawałku
resztki człowieczeństwa?
Usta chwilowo przytomne
szepczą błagalnie
eu ta na…
Nie chcą słyszeć!
grzech
nie wolno
nieetycznie
nie patrzą w jej zamglone
udręczone oczy
Nie chcą widzieć!
Do resztek zniewolonej świadomości
docierają słowa lekarza:
smutek… dziś… weterynarz…
pies… cierpienie… pomóc w odejściu
A ja?!
chciałaby krzyczeć wyć
ale niebotyczne cierpienie
wyrywa z jej ust tylko jęk
Dlaczego?
przecież nie jest roślinką
wie czego chce!
Ratunku!
Zamieńcie mnie z tym psem…
Komentarze (38)
Dramatyczne wersy... pozdrawiam Cię serdecznie
Małgosiu.
Bardzo wymowne dramatyczne wersy i puenta, pozdrawiam
ciepło.
Trudny temat, zdania podzielone... ale wiersz bdobry:)
Witam serdecznie wszystkich, którzy podzielili się ze
mną opiniami. Zdaję sobie sprawę z tego, że temat
bardzo trudny (dla wielu TABU). Nikt chyba nie wie do
końca, jak zachowałby się w takiej sytuacji, w końcu
"Tyle wiemy o sobie,
ile nas sprawdzono.
Mówię to wam
ze swego nieznanego serca."
Myślę, że eutanazja powinna być dopuszczalna, ale na
takich warunkach, jak przedstawiła to Szadunka.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę, by
nikt nie musiał w życiu podejmować takich trudnych
decyzji :*)
Witaj Małgosiu.
Bardzo smutno, klimat ponury i jakże prawdziwy. Nie
umiem podjąć dyskusji na ten temat (tabu).
Pozostanę jednak w refleksji.
Pozdrawiam serdecznie.
;)
wiersz jest niesamowity
Opisuje trudny temat. Myślę, że każdy ma w tej kwestii
swoje zdanie.
Pozostaję w refleksji przekazu.
Pozdrawiam.
Marek
Ostatnio czytałem o tym. Andrew Salomon Depresja Demon
w środku dnia. pisał o odejściu mamy, niiby to
wsztstko prawda o eutanazji a jedna to zawsze
asystowanie w samobójstwie, zostawia ślady. Jednak
jeśli nie ma wyjścia.. Mój tata cierpiał ale nigdy nie
zająknął się o tym. Są jednak takie sytuacje kiedy
trzeba już pozwolić spokojnie umrzeć i tyle. Pamiętam
brak taktu w przypadku mojej cioci, byliśmy tam z
mamą, kiedy już prawie "zasypiała" wpadała
pielęgniarka waląc drzwiami. Nie da sie ustalić
odpowiedzi na poruszany tu temat. Każdy sam się z tym
zetknie i podejmie decyzję, nikt nie wie jaką. Ale w
naszych szpitalach na spoko zabija się ludzi, spisuje
na straty, ale to nie jest eutanazja tylko egzekucja.
Zgadzam się z szadunką i jastrz
Grzech, jestem przeciw - tak
mówią teoretycy, którzy nie słyszeli wycie (dosłownie)
odchodzących w potwornych mękach (pomimo heroiny)
ukochanych, jedynych, najdroższych...
Przytulam, Małgosiu.
Bardzo trudny temat poruszyłaś, Małgosiu.
Póki co, mamy takie prawo, że w Polsce jakakolwiek
pomoc w zakończeniu życia jest nielegalna i uznaje się
ją za przestępstwo przeciwko zdrowiu i życiu - wg
art. 150 KK podlega ona karze pozbawienia wolności od
3 miesięcy do 5 lat (z wyłączeniem "wyjątkowych
wypadków"), w myśl przysięgi Hipokratesa: „Nigdy
nikomu, także na żądanie, nie dam zabójczego środka
ani też nawet nie udzielę w tym względzie rady”.
Z drugiej strony, był taki film, nie pamiętam tytułu,
w którym małżonkowie obiecują sobie nawzajem, że
kiedy któreś będzie w stanie agonalnym, to drugie
pomoże mu umrzeć. Jest tam scena, w której żona broni
się przed śmiercią zadawaną ręką męża... Broni się -
jak? - rozpaczliwie? desperacko? czy to tylko odruchy
"rośliny"...? - i tu właśnie dramat - nie wiadomo, czy
naprawdę chce odejść, czy to tylko ocena jej męża...
Czy moje ciało jest moje? Czy mój ból jest tylko m o i
m bólem? Czy wolno mi decydować, c z y m będzie moje
ciało po śmierci? I o tym, kiedy przestać (godnie)
być...?
Przecież to moja śmierć, nie wasza...
Poruszyłaś, Małgosiu, przetrudny temat, temat do
wielogodzinnych rozmów...
Pozdrawiam Cię serdecznie
Bardzo wzruszający wiersz...patrzeć na czyjeś
cierpienie i ta niemoc jest równie
bolesne...pozdrawiam cieplutko
Ważny, potrzebny wiersz. Do przemyślenia przez
wierzących w Boga i niewierzących.
Uważam, że człowiek do końca powinien mieć prawo
decydować o swoim życiu. Czasem pragnie odejść, a nie
jest w stanie tego zrobić z przyczyn religijnych. Albo
już nie ma sił, by podnieść rękę i siegnać po
uzbierane tabletki. Warto porozmawiać z najbliższymi
na temat swojej śmierci. Można napisać, żeby nie
podejmowano reanimacji, ale czynna pomoc w odejściu
może być zbyt ciężkim brzemieniem dla psychiki
bliskiej osoby. W chwili bólu przekraczającego nasze
wyobrażenie, każdy pragnie, by on się zakończył. Jeśli
ból odchodzi, choć na chwilę, pragnienie życia może
spowodować zmianę zdania. Eutanazja na życzenie - tak,
lecz przeprowadzona w taki sposób, żeby nie
pozostawały wątpliwości, czy umierajacy na pewno tego
chciał. Dochodzą jesze obwarowania prawne,
sprawdzenie, czy ktoś nie wpływał na decyzję człowieka
otumanionego lekami (chocby z chęci otrzymania
spadku). Taką decyzję należałoby, moim zdaniem, podjąć
w pełni świadomie - i odpowiednio wcześnie.
W cierpieniu nic pięknego nie ma.
Eutanazja trudny temat.
Jestem przeciwna jej.
Pozdrawiam serdecznie ... w takiej sytuacji ... też
bym wolał odejść ...itd ...
Prawo zabrania eutanazji, ale nie zabrania
samobójstwa. A empatyczny lekarz może przepisać takie
pigułki, że jak się je co rano odkłada pod poduszkę,
to po tygodniu można już samodzielnie odejść.
Oczywiście zdaje sobie sprawę, że to nie jest
rozwiązanie. Że są osoby w takim stanie, iż nawet mimo
takiej pomocy nie będą mogły same odebrać sobie życia.
Tu musi pomóc osoba bliska. Popełni przestępstwo, ale
w takim wypadku sąd może (niestety nie musi) odstąpić
od ukarania.