Uniesienie
Uniesienie
Wypełniona miłością, radością
Delikatną sola wzruszenia
Uroniła się powabna z gracją
Z błękitnego mojego nieba.
Dokąd zmierzam ? Duktami
Na których trawa jak rdza
A po bokach ciernie krzykliwe
Czekają na moje potknięcie.
Gdzie jest początek, a gdzie koniec ?
Jak to się wszystko zaczęło ?
Niespokojny sen, a po nim dzień
Pozbawiony wilgotności oczu.
Od serca do serca krwawiącego
Zbolałego, rozdartego między
Miłością uniesienia, a łzą
Spływającą z twarzy czasu
Teraz czekam na miłość
Miłość nie pozbawioną sensu
Może trafię na tym dukcie
Na którym trawa jak rdza...Idę.
13.02.2019 Mirosław Leszek Pęciak
Komentarze (2)
Wiersz o pokonywaniu trudności. Trawa jak rdza brzmi
bardzo dobitnie i zniechęcająco, ale końcowe " Idę " -
brzmi optymistycznie.
Uniosłeś :)
Aha, nie potrzeba potrzeba powielać tytułu na początku
wiersza.
Wytrwałość w poszukiwaniu zawsze jest nagradzana...
życzę więc powodzenia i pozdrawiam serdecznie