Upadek
Wszystko wokół blednie, stygnie
Świat umiera plując krwią
Gdy wychodzę na ulice
Już nie płaczę
Już nie piję
Idę wzdłuż ulicą ciemną
Patrząc na jej brudne dzieci
Płacz i rozpacz
Głód i śmierć
I drażniący nozdrza smród
Ojciec gwałci córkę w bramie
W dniu tym kończąc jej niewinność
Idę dalej, leży ślepy
W dłoni ściska twardy pieniądz
Pod latarnią stoi dziwka
AIDS, syfilis, etc.
W sklepie znów wybito szybę
Złodziej ze złodziejem kradł
Wbili nóż listonoszowi
Wzięli listy
Wzięli szmal
Idę dalej, mijam park
Na ławeczce śpi pijany
Denaturat ściska w śnie
Palą kota dwaj gówniarze
Żonę pięścią częstuje mąż
Seks, alkohol, ścieżka biała
Wartościami są młodzieży
Padam pod ciężarem krzyża
Patrząc na gasnące słońce
Świat umiera
Człowiek gnije
Materialny nowy świat
Uchroń mnie od niego Boże
Uchroń, proszę zabierz mnie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.