up(o)dły anioł
Nazwałeś mnie aniołem,
ale nie wyrosły mi skrzydła.
Zamiast tego noszę ciernie zawieszone u
szyi.
Widziałeś we mnie dobrą duszę,
lecz zabrakło mi aureoli nad głową,
a moje serce tkwi w pułapce niebytu.
Wierzyłeś w moją niewinność,
jednak ja zdarłam z siebie białą szatę
i teraz, jak Syzyf toczę głaz pod stromą
górę.
Chciałeś byśmy razem przeszli przez życie,
ja zaś wybrałam inną drogę.
Potykając się spadłam w ciemną otchłań.
I już sama nie wiem kim jestem.
...może aniołem...
Ale up(o)dłym.
Komentarze (3)
takiego anioła trzeba zostawić, poszukać nowego
lepszego, pozdrawiam
Trzeba walczyć i się nie poddawać, nie pozwolić się
zgnieść przez los ...
Smutny wiersz, nieraz miłość i tak się kończy.Dźwigamy
głaz przez całe życie i nic nie przychodzi lekko.
Nieraz zbyt szybko sie poddajemy, nie podejmujemy
walki, a zycie to przeplatanka radości i smutku. Tego
drugiego jest zwykle wiecej...