Uręskniona dusza
Słowa twe rozliczają
Mnie z całego życia
Którego już nie mam
Myślę czy ja wo gulę myślę
Jednak tak
Bo ma rozpacz
Przepełnia doliny
Mego dawnego życia
Mój bezkresny ból
Daje znać innym ludziom
Nienawiści znak
od dają zadość
Mnie
Tylko...
Ta jedyna radość
Która mnie darzy
To gdy jestem ja
I ta utęskniona chwila
którym mi pozostawili
Ale jednak...
chaos wnika
Do mej pamięci
I coś tam kręci
Coś tam nęci
Choć chwila pozostaje ze mną
To mnie przy niej nie ma
Teraz...
Gdy jestem
Już sama
Jestem pomąć szczęśliwa
Te słowa
Są szczęściem,
Że jednak
Było kiedyż to szczęście
teraz
Chwila pozostawiła
mnie obok siebie
Że to bywa
Że to jest
Szczęśliwym
Choć
Dawne czasy
Mają wrócić
Ból cierpienie
I rozpaczy nie mało
Tą chwilę pamiętną]
Nosze zawsze przy sobie
Nowe życie
Upragnione...?
Wyżera
me to nowe osobowości
Jednak
Ktoś wyciąga rękę
Ku straconej
Mej udręce
To nie pragnę tego
Teraz już w nowej
Osobowości
Jestem jak porcelanowa lalka
Ani serca
Ani siebie
Choć ma gorycz
Niszczy to przebranie
To czekam w zasłonach życia]
Na siebie
I na me dawne słowa
Me słowa zniknęły już
W tamtej chwili
W tamtej sekundzie
To jednak
Z Toscą
I z takim patosem
Czekam aż ból
Ustąpi
I ukoi me serce
Serce jak sopel lodu
Ostudzam życie
żadnego szczęścia
Żadnej chwili
W które jestem sobą
Choć nie ma już nas
Ani mnie
Czy jest coś na świecie??
Dla ciebie
Jestem ja
A nie ma już ciebie
To dlaczego
Długopis coś jeszcze pisze??
Chwileczek...
Coś spostrzegłam
Czyto ma dusza
Ulega
Po tylu wersach
Czy smutek
Mnie dobiega
Czy to
Wiersz
Czy ma dusza
Dobiega do słowa
Lecz spoglądam obok
Nikogo jeszcze nie ma
Nawet ciebie
Porcelanowa lalka
Znikłneła
Pod osłoną cienia
Powłoka pękła
Czy to jawa czy sen
I tak bez końca
Czy skończył się ten koszmar
Sam orzeknij
Mój wybawco
Masz serce
Jak ze stali
Nie ulega
Ani rani
Czy to prawda czy nie
Czy może ktoś otworzył puszkę pandory
....
....
Spoglądam w przepaść
I patrzę
Spostrzegam jakąś paczkę
Czy to To??
Schodzę po skale
Nie tracąc życia
Podchodzę
A tu naglę pisk
Czy to ktoś woła o pomoc
Czy pudełko się otwiera
Otchłań
Z mymi duszami
Wychodzi z pudełkach
Ale co to
Co tu robi grajek
Oznajmia mi
Że w środku jest
Coś mego
Sama już nie wiem
Czy tam wejdę
Spoglądam do środka a tam światło
Może naprawdę jest tam coś złego
Weszłam
Spoglądam w lewo
Prawo
I widzę w oddali pozytywkę
Wyjścia nie ma
Ani gdzie uciec
W mej głowie jest jakaś pustka
Czy to radość
Powiesz mi może
Czy to jest smutek
Czy to jakaś choroba
Już chyba się nie dowiem
Na mej twarzy gości uśmiech
Od dawna nie znany
Na mej twarzy
Doszłam do pozytywki
Czy stopi me serce
Sam mi powiedz
Przyglądam się uważniej
Czy to ta sama
Pozytywka z dzieciństwa
Kusi nęci
Otwieram ją
A tam kolejny struj
Ty razem znajomy
Czy to ja
Czy kolejna
Stracona dusza
Kolejne
światło
Dochodzę do niego i mam całą siebie
Naprawdę to ja
Me oczęta
Me włosy
To prawdziwa ja
Z troskami wadami
Nikt mnie znów nie rozumie
I jest tak jak dawniej
To ma poezja
To ma dusza
Nikomu nie daj się zmienić Nawet sobie czas pisania lekcja chemii i matematyka 12-14:00
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.