Utopia
Nim przejdziesz po polach róż
bezkresnych,
I zatracisz się w ich zapachu,
Aż zniknie pamięć tych słów bolesnych,
Staniesz na krawędzi świata dachu.
Poczujesz lekki powiew szczęścia kojący,
Podziwiać będziesz rosnące gaje,
Znika księżyca orszak migający,
Patrz, słońce wstaje...
Wody ci da srebrne źródełko wieczne,
Świergot ptaków przerwie ciszę błogą,
Zwierzę kroczy opodal majestatyczne,
A ty...kroczysz zamyślenia drogą.
Obezwładnia cię zapach orchidei,
Szum gaju zabiera smutek skrycie,
Siedzisz tu w niebiańskiej bieli,
Patrz, słońce w zenicie...
Może to ty, może to ja znikam w
otchłani,
Złote kłosy chylą wiatrowi się usłużnie,
Dojść do chwili, która nikogo już nie
zrani,
Chwili, która szczęście zabrała
niesłusznie.
Świergot ptaków jakby rozjaśnił sie
trelem,
Zapach kwiatów dalej czas uwodzi,
Niebo nie przestaje być naszym sterem,
Patrz, słońce zachodzi...
Komentarze (16)
Brak średniówki, nie rytmiczny... Ale warto było
napisać.