Walentynki
Moim koleżankom
Dziś się bawią Walentynki,
czarnowłose i blondynki.
Dzisiaj huczna jest zabawa.
Walentyni biją brawa.
Dziś przy stole nie ma spania,
nie ma piwka popijania.
-Ależ żono, słońce złote,
dziś do tańca mam ochotę.
Weszła żona, płaszczyk zdjęła,
swym wyglądem go ujęła.
Sukieneczka, jak z żurnalu.
Zauważą to na balu.
Bucik śliczny, nóżka zgrabna.
-Jesteś śliczna i powabna.
Usta śliczne, kolorowe
i blond loczki masz na głowie.
Ma królowo, mój aniele,
duch rozkoszy w twoim ciele.
Nie dam innym tańczyć z tobą
dziś się zajmę twą osobą.
Mąż podziwiał jej uroki,
czarną brewkę i blond loki.
Jej wyglądem zachwycony.
Nie poznawał swojej żony.
Trudno wierzyć, że to żona,
tak że cudnie odmieniona.
Skąd te wdzięki, te szeptanie
i gorące serca drganie.
Już ją tuli w swych ramionach.
Serca dziwnie zaskoczone.
Nie słuchali, co im grali
w rytmie serca tańcowali.
Każdy taniec chce przetańczyć
i o piwko dziś nie walczyć.
Choć muzycy grać przestali,
oni ciągle tańcowali.
Goście wnet to zobaczyli,
oklaskami nagrodzili.
Rozbawieni, rozkochani,
bawili się z sobą, sami.
- Zróbmy koło, chwyćmy rączki,
do środeczka nierozłączki!
-Wolę tańczyć z żoną z boku
mego skarba mieć na oku.
Tańczą wszyscy obereczka ,
żona z mężem, zięć z córeczką.
Grają polkę, Tańczą walca
raz na piętach, raz na palcach.
Zapomnieli, kto z kim tańczy
grali polkę, tańczą walca.
Tańczą wszyscy. Piękne granie.
Tu dwóch panów, tam dwie panie.
- Gdzie ja dotąd oczy miałem
w żonie piękna nie widziałem.
Ma skarbusia, ma laleczka
najpiękniejsza, ma żoneczka.
„Misio” słodko rozbawiony,
rozśpiewany szedł do domu.
„Miśka” razem z nim śpiewała
piękne róże dziś dostała.
W domu byli po północy.
on z herbatką do niej skoczył.
Łóżko ślicznie wymoszczone
tam na rękach zaniósł żonę.
- Och mój drogi Walentynie
jak cudowne twoje imię.
Tak mi słodko jest przy tobie,
osładzajmy życie sobie.
- Moja słodka Walentynko,
młodych lat moja dziewczynko,
starym robię się człowiekiem
ty piękniejesz z każdym rokiem.
-Walentynki to zrobiły,
że nam serca odmłodziły.
Zróbmy dla nas te uczynki
co sobota - Walentynki.
Będę róże ci przynosił
i o zdrowie Boga prosił.
Będę śpiewał serenady
i gotował ci obiady.
Tak nie wiele trzeba ludziom,
żeby serca im obudzić.
Jak nie wiele trzeba było,
by znów serce zaiskrzyło.
Komentarze (18)
Witam. Wiersz bardzo ładny wesoły. Pozdrawiam
serdecznie
Nie czytałam całego wiersza ponieważ jest dla mnie za
długi.To niejest wiersz dla dzieci więc
niedopuszczalne są rymy częstochowskie.Wiersz ma dążyć
do odkrywczości, a już w pierwszym wierszu wiem że
będzie on o Walentynkach.Po przecinkach nie ma
potrzeby pisania z dużej litery.Nad wierszem bym
popracowała nad rymami głównie.Nie wyszedł Ci wiersz.
Romantyczne Walentynki :)