Wątpliwość
Stoję na rozdrożu - kilka ścieżek dalej
wiedzie
by zawrócić za późno, lecz i w miejscu nie
wolno siedzieć
każda droga zdaje się być prosta
czemuż więc mina ma taka żałosna?
Pora mi się pozbierać
dalszą drogę czas wybierać
Odejść...
łamiąc przysięgę szczerze daną
lecz przeciw mnie wykorzystaną
rozerwać pęta sidlące mą wole
skazując się na ohydną kłamcy dole
Zostać...
zaprzedać diabłu swą bezbronną duszę
i narazić serce na straszne katusze
żałować wyboru do końca życia
zamroczyć umysł litrami picia
Umrzeć...
porzucić nadzieję na szczęście ponowne
nie liczyć na kochanki usta cudowne
wyzbyć się szansy na prawdziwą miłość
Zabić...
rozciąć krępujące mnie więzy
krocząc dalej z piętnem mordercy
popadać w obłęd targany sumieniem
do śmierci mając w głowie to jedno
wspomnienie
Zapomnieć...
przebaczyć krzywdy, zdrady, bóle
liczyć że znów przytulimy się czule
wyprzeć w niepamięć, czekając na zmianę
nadzieją trzymać kłamstwo...
Komentarze (1)
to poważny dylemat, ale nie można tkwić w takim
rozkroku , stawiaj na szczęście...