Wchodzisz
Wchodzisz do jasnego pokoju
takiego białego jak w szpitalu.
Na środku stoi łóżko,
a na nim leży naga kobieta.
Kochasz się z nią, wykorzystujesz.
Po chwili odwracasz się,
ale nie wychodzisz jeszcze.
Coś krzyczy szeptem w środku.
"..odwróć się... odwróć..."
Ale ty nie słyszysz,
wychodzi by znów wrócić.
Ta kobieta nic nie czuje
już się przyzwyczaiła do ciebie.
Wie, że zawsze wracasz i ranisz.
Któregoś dnia jednak umrze.
Może podczas stosunku
a może nie .....
Nim jednak zaśniesz na wieki.
Spojrzy z miłością na niego
"...Wart byłeś cierpienia..." - powie
A wtedy zamknie swe oczy.
On pocałuje ją w policzek.
Lecz nie odejdzie - pożałuje.
Pożałuje, że odszedł i wracał.
Zbyt późno jednak to sobie uświadomił.
Umrze. Lecz nie jak ona.
Pusty. Cierpiący. Bez miłości.
Bez kogoś, kogo może po prostu kochać...
00:24
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.