Wedrowka
Mrocznym wedrowcem nazwac mnie mozna,
gdyz mroczna wedrowke obralem.Odkryc
tajemnice mego umyslu, odkryc kim jestem
chcialem, lecz zbladzilem.
Ciemnosci czelusci mnie spowily i sprawily,
ze cierpialem.
Doline niesmiertelnych poznalem, i dusze
ich tam uwiezione, kazde z nich wolnosci
spragnione.
Dolaczyc do nich chcialem, one mi odmowily,
podroz ma kontynuowalem.
Ciemnosc przyjacielem mym sie stala,
jasnosc zas
wrogiem.Czemu tak sie stalo, czemu tak
zbladzilem
tego nigdy sie nie dowiedzialem.
Brak nadzieji, ze powrotna odnajde droge
sprawilo
iz bladzilem dalej.W mrok sie coraz
bardziej zaglebialem, czym jest strach
prawdziwy sie dowiedzialem.
Prawdziwe Pieklo ujzalem oraz dusze
nieczystych, dusze potepionych.Diabla we
wlasnej osobie poznalem, potega jego
nieokielznana, niepojeta.
Jestem potepiony, odwrocic tego nie moge,
jestem tu uwieziony.
Pieklo domem mym sie stalo, a trumna
lozem,
umarlem
Nie bojmy sie smierci i na nia nie czekajmy. Od nas zalezy gdzie spedzimy wiecznosc
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.