Wiara w skrzydła...
Skrzydła miałam od zawsze.
Lecz niezauważone.
Wznosiłam się wysoko, ciesząc tym
banalnym,
ale jednak pięknym życiem.
I raz dotknęła mnie cisza, otuliła swoim
chłodem, a chwilę potem upadłam bez wiary w
swoje skrzydła.
Leżałam długo.
Beznamiętnie patrząc gdzieś przed
siebie.
Usiadł obok mnie, pomagając skleić moje
skrzydła,
nauczył mnie latać na nowo...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.