widnokrąg
przewijam światło na lewą stronę
żeby nie wyblakło rażone odbiciem
podszewka szeleści
nie odcięta nić aż się prosi
o nawinięcie na palec
tylko czy odda ciepło
czy może zamarznie w środku dnia
zamieni w sopel
wszystko czego dotknie
i nie ma zmiłuj
co się stało to się odstać nie może
dlatego wołaj mnie
wrosłam w ciebie jak w swoje imię
nie zareaguję na inne
nie odwrócę głowy
od widnokręgu dzieli nas noc
i nie da się podejść bliżej
za dużo gwiazd
spada i płonie
Komentarze (18)
Świetny.
Wspaniały, a pointa piękna absolutnie.
Smutna puenta...
Czasami jesteśmy tak bardzo tymi nićmi związani, że
nie umiemy jej odciąć, nawet jeśli jest to potrzebne,
nawet, gdy za dużo po drodze się zadziało niefajnych
rzeczy, wiersz jak zwykle na bardzo wysokim poziomie
poetyckim,
dobrej nocy życzę :)