Wieczorem
Wciąż czekając...
Zapaliłem świecę
Na stole dla dwojga nakrytym
Cień krzeseł
Przytulnie w półmroku ukryty
Ognia migotanie
W ręcznie rżniętym krysztale
Bąble w szampanie
Wszystko wygląda doskonale
Kwiaty w wazonie
Już setny raz poprawiam ręką
A świeczka płonie
Ja razem z nią, z udręką
Krawat poprawiam
Coś gardło mi ściska i dławi
Radio o sejmie gada
Lepiej muzyczkę nastawić
Cykot zegarka
Ponagla tętniąc w skroniach
Już nic z ogarka…
Może gdybym cię zaprosił?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.