-------
Wchodzę do domu
W blasku świecy błyska nóż w mojej dłoni
Odwracam głowę i widzę swoje odbicie w
lustrze
Otwieram usta, chcę krzyczeć lecz nie
mogę
W domu panuje martwa cisza
I tylko pies cicho, lecz jakże radośnie
wybiega na powitanie
Jego oczy zdają się mówić: „Nareszcie
jesteś, tęskniłem”
Padam na kolana, nóż wysuwa się z mojej
dłoni
Patrzę w te szczere oczy i dziękuję
Dziękuję Bogu, opatrzności, czy nawet
przeznaczeniu
Za wiernego przyjaciela, który bez chwili
wahania
Z merdającym ogonem zlizuje krew z mego
policzka
Komentarze (1)
Czasami tak mały gest utrzymuje nas tutaj...