W wigilię periodu
Krótki wiersz o miłości;-)
Bogdanko, czemuż to prychasz
pogardliwie?
I zgorszona wykrzywiasz usteczka w
podkówkę?
Wyglądasz zaiste na niekłamanie
obruszoną;
Bezlitośnie strofujesz, bez udziału
lirycznych strofek.
Ogromne oburzenie gromi spojrzeń
błyskawicami,
Zaperzona parzysz, jak nie przymierzając –
pokrzywa;
Zacietrzewiasz się, choć nie podałem
ciecierzycy,
Rozjuszona niczym buhaj lub cap –
nacierasz.
Rozindyczony na kształt koguta ripostuję –
Przecie nie mam w sobie nic z wałacha ni z
kapłona;
To zżymanie się na emocjonalne wyżęcie
przez lubą.
Żachnąłem się na wzór rozdrażnionego
żaczka.
Teraz kroczę minorowy, pochmurny, osowiały
–
Podobny sposępniałemu puchaczowi.
Nabzdyczenie ogarnęło członki
zaciekłością;
Ofukiwanie wykiwało żółcią zdumiony
spokój.
A nocą, naburmuszony, spoczywam obok
nadąsanej –
I spajają nas jedynie hemisfery wypiętych
pup, pośladkami ościenne…
Komentarze (36)
Swietnie:-) och do kobiety potrzeba cierpliwosci, oj
tak:-)
Dobra ironia...cóż dodać? W miłości wymagany ogrom
cierpliwości;)
Z przyjemnoscia przeczytalem pozdrawiam
świetna ironiczna groteska...mam opory do słowa
wigilia w tym kontekście w okresie przedświątecznym:)
miłego dzionka
Z humorem opisany ZNP, na który cierpi statystycznie
co druga kobieta. Tekst
stanowi także db ćwiczenie logopedyczne:) Miłego dnia.
Podoba się, a ostatnie wersy - doskonałe:):)
Pozdrawiam!