Wrota piekieł
2006-12-20
stanąłem na bezkresnym pustkowiu
jestem jak łupinka łodzi na oceanie
dookoła żywego ducha
nawet ptaka ni motyla
piach złotem się skrzy i mieni w
promieniach słońca
czasem wiatrem uniesiony krzak suchy
wyrwany mocarnymi rękoma natury
przetoczy się pod nogami
na błękicie nieba obłoki pierzaste
gna Zefirek samotny
nie ma domu w którym odpocznie
zauroczony pięknem wrót piekieł
zostanę tu jeszcze chwilę
nim przekroczę twoje progi
ty zachłannie pochłoniesz moje ciało
zbielałymi kośćmi naznaczysz szlak
przyszłym samotnym wędrowcom
Tristan350
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.