za horyzontem
Za linią horyzontu miejsca, gdzie żyliśmy gdy byliśmy młodzi, w świecie magnesów i cudów.
Uzupełniłbym moje marzenia o Twoje
życie,
nakryłbym spadochronem zaufania całą Twoją
niepewność w nieszczerość zapachu
kwiatów,
Spadam ze schodów świata w którym słowo
kocham to przywilej gdzie rządzi strach
przed odrzuceniem,
Oddalam od siebie zawiść kanibali którzy
mnie zjadają i budują mur wokół Twojej
nieśmiałości,
Zielone mosty celem wrażliwych serc które
wskazują drogę w kierunku miasta
pozbawionego nienawiści,
Wielkie nadzieje prowadzą za ręce by nie
słuchać bandy obdartusów kpiących z
ludzkich cierpień i rozterek,
Moje myśli stałe i niesfrustrowane
krzykami upadłych aniołów,
Kładę się na pochodni rozgrzanej od
szczekania idiotów czekam na wyrok,
może mnie nie oplują...
nasze znużone oczy wciąż błąkają się na horyzoncie, Mimo, że jest to droga, na której już tyle razy byliśmy.
Komentarze (2)
Bez Komentarza Januszku...pisz sobie komentuj i miej
się dobrze.Pozdrawiam.Ja bede dalej uprawiał ten
bełkot.Sorrki....ze musisz to czytać...
Coś w nim jest. Wyzwalanie złych emocji.