Za porozumieniem stron
Tak Wysoki Sądzie, zgodnie uzgodniliśmy, że
dorobek życia dzielimy na pół...
Nie! Nie! mediacji nie potrzebujemy,
ostatnich ośmiu lat nic już nie
odmieni...
Mieszkanie stu metrowe?! Tak zostawiam
sobie, w końcu to ja je spłacałam, bo męża
z pensji rzeźnika stać było tylko na drobne
rachunki, a ja w pocie czoła harowałam. Nie
jedną kawę dyrektorowi w ministerstwie
zaparzyć musiałam...także, to chyba
oczywiste Wysoki Londzie, przepraszam -
Sądzie, więc, może przejdźmy do punktu
drugiego...samochód, tak oddaje w ręce
męża, już stary, zdezelowany, wstyd przed
znajomymi, jako kobiety Wysoki Sądzie chyba
jednogłośnie się zgodzimy.
Ziemia? Henio jaka znów ziemia?! Aaa ta pod
Wilanowem, oh zawracasz sędzinie głowę,
przecież ją jeszcze przed małżeństwem
sprzedałam, ty byłeś bezrobotny, a ja na
ubrania nie miałam.
Jeśli chodzi o wyposażenie mieszkania,
mógłbyś zabrać w końcu swoje brudne rzeczy
i ten tapczan przez Ciebie wyleżany,
kupiłam nowy, pasuje do koloru ściany.
Reasumując mam tu pięć tysięcy, więc
podziękuj i bądź mi wdzięczny. Mogłam
puścić Cię z torbami, więc podpisz proszę
dokument i będzie koniec między
nami...zanim się rozmyślę.
Tak Wysoki Sądzie, podtrzymuje,
dorobek życia dzielimy na pół...
Komentarze (21)
Tekst godny przeczytania. Przyznam, że nie lubię
długich, ale ten, przykuł moją uwagę. Och* i kilka
brakujących ogonków w czasowników np. 'zanim się
rozmyślę*
chociaż nie wpłynęły na treść, powinny się tu znaleźć.
Pozdrawiam.
Mimo ,że smutne, jakże prawdziwe..
Życzę Ci jak najmniej takich sytuacji
pozdrówki!
Dobry tekst, życiowy temat z ironią podany. Pozdrawiam
Ironia losu dosadnie opisana.Pozdrawiam.
trzeba dobrze pilować żeby coś i twarz zachować, dobry
wiersz, pozdrawiam
:(