Zabijesz mnie, tato...?
Za co?
Bo co? Bo Cię zdenerwowałam?
Bo chociaż raz rację miałam?
O cudze dziwki się nie czepiasz
Lecz by mnie ochrzanić nie zwlekasz
Nie interesujesz się moim życiem
A kiedy spotykam Go skrycie
Masz do mnie wielkie pretensje
Całym Twym ciałem nerwica trzęsie
Mógłbyś mi dać wolną rękę
I kiedyś otworzyć serca wnękę
Nie strasz, że mnie zabijesz
Ja się w Jego ramionach ukryję
On nie pozwoli zrobić mi krzywdy
Bo tak mnie kocha, jak Ty nigdy!
Ja przecież nic nie zrobiłam...
Komentarze (1)
Wiersz pełen żalu, można powiedzieć nawet nienawiści
do ojca, choć tak naprawdę w głębi z pewnością go
kochasz. Wkońcu to, czy tego chcesz czy nie, twój
ojciec. Najpiękniejsze są 2 ostatnie wersy. Ogólnie
cały wiersz piękny. Podoba mi się. ;)