ZACHÓD SŁOŃCA
I zamyślenie tylko jest, a łez nie będzie, nim się nie odnowi w ruinach kwiat, a w ciele człowiek i pod stopami śniegu chrzęst. III 1942 r. Krzysztof Kamil Baczyński
Kanonada wylatujących pocisków
zabrzmiała w uszach.
i ucichła nagle.
Słychać było tylko szmer
spadających łusek..
niepotrzebnych słów..
wokół,obok.
Nastała w sercu cisza.
Słońce wtapiało sie sennie,
w fioletowy pasek horyzontu.
Ostatni błysk migotania serca,
otworzył jej oczy zamknięte
dźwiękiem.
Zasłoniła je,aby nie wypaliło jej
źrenic,malutkich punkcików,
gdzie mieści sie światło widzenia.
Zabolało,oślepiło swym blaskiem
na moment.
Zastygła poza podniesionej ręki,
ocierającej łzę.
Nie zakładaj jej opaski na oczy!
One już nie widzą,jak dusza
idzie w mrok.
Zatrzymaj Ją!
Łódź,18.04.2007r. ula2ula Podana w porę pomocna dłoń,ratuje życie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.