z zachwytem
Z zachwytem patrzę na płonące drzewo
Majestatyczny kolos powalony przez ludzi
Ogień tańczy w jego wnętrzu a wszędzie
sypie się biały pył
Gdzieś z nieba spadają łzy
Ogień dogasa pozostawiając po sobie
nieuleczalne rany i spustoszenie
Jakby kpiąc z jego dramatu na niebie
pojawiła się tęcza
A może ona nie kpi?
Może to symbol nadziei i nowego życia?
Takie małe requiem dla świata?
Koło zniszczonego pnia widzę młode drzewko
powoli pnące się w stronę słońca
Stare umiera dając miejsce nowemu
A może po prostu to co stare odradza się
żyjąc w nowym?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.