Z zaciśniętymi palcami...
01.09.2006
Samolot wystartował tak szybko
Za szybko by pytania ponowić
Po prostu, nagle, zostawiłam wszystko
Nie miałam czasu się zastanowić
Zaufałam niepewności naiwnością czystą
I wzbiliśmy się wyżej od najwyższej góry
Próbowałam zapamiętać ziemię ojczystą
Lecz widoki zasłaniały chmury
Zasnęłam w swej burzy na dwie godziny
Jak nieboszczyk w martwy punkt wpatrzona
Myślami w gronie przyjaciół, rodziny
Naciskiem swego wyboru sparzona
Powieki walczyły z niechcianymi łzami
Wyr silnika zagłuszał rzeczywistość
Rozum krzyknął - „granice za
nami!”
Na rok świadomość rysowała przyszłość
Pomyślałam…
„Coś się musi zacząć by mogło
skończyć”
Podniosłam nadzieję przebitą kolcami
Koła zaczęły się z ziemią łączyć
Wysiadłam i szłam z zaciśniętymi palcami
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.