zagrożony
dni się ciągną powoli
a może pędzą zbyt prędkie
już nie pamiętam, nie wiem
coś rozproszyło się we mnie
i leżę tak w proszku cały
i czekam aż zmiecie mnie na szufelkę
ktoś kto mnie zauważy
nie przejdzie obojętnie
z gliną i wodą wymiesza
od nowa ulepić zechce
i wypali mnie od nowa
postawi na kredensie
i kiedyś mu się przypomni
i łokciem przypadkiem zepchnie
roztrzaskam się o podłogę
dni ciągną się niebezpiecznie
...nie mówię "tak", nie mówię "nie"... wogóle rzadko jestem stanowczy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.