Zakochany w racjonalistce
Wiem, że nigdy nie miałem słuchu
a mój głos jest taki nieco chrapliwy
ale pamiętam jak stałaś w zaduchu
przez to parne lipcowe powietrze
dla Ciebie miłosną piosenkę w metrze
to ja na peronie śpiewałem szczęśliwy
Nie śpiewaj mi już tamtej piosenki
a tym bardziej okropnego refrenu
i tak ci nigdy nie dam mojej ręki
wcale teraz mężatką być nie muszę
z Tobą mój miły ja się niestety duszę
a przecież nie można żyć bez tlenu
autor
Maciek.J
Dodano: 2016-04-14 06:39:25
Ten wiersz przeczytano 604 razy
Oddanych głosów: 10
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (10)
Mario,
czy ty robisz tu za Petru Beja ?
świetnie piszesz
ale te twoje korekty ;-)
przecinek wywaliłem
ale resztę zostawiłem
pozdrawiam
Dwa w jednym, pozdrawiam :))
Co tam robi ten jeden jedyny przecinek?
Ani to przecinak, ani kowadełko.
Po pierwszym czytaniu - Do Korekty!
W refrenie - koniecznie - tlen, tlen, tlen.
A w poszukiwaniach - jak u panienki = ten, ten, ten;
zaś w późniejszym wieku - pośpiesz się człowieku -
taki, siaki, byle jaki, byle był.
Czyż nie mam racji?
Zgadzam się z ARABELLĄ
Pozdrawiam :)
ech te przygody tak to już jest z kobeitami .. uściski
podobno nie można żyć
bez miłości...
udanego dzionka:)
Wiersz na dwa głosy pisany podbija lirykę,ale
wprowadza także trochę czarnego humoru.
Duża ilość tlenu też zabija...
-pozdrawiam -
zabrakło wybrance romantyzmu, pozdrawiam
Skrajne uczucia to całkiem normalna rzecz.