Zamykam ją w dłoni
Zamykam ją w dłoni i obejmuje zupełnie jak
ptak skrzydłami...
Ocieram jej łzy, a światłość jej zatrzymuje
głęboko w sercu...
Czytam ją jak poezje, wciąż tak trudną do
pojęcia, lecz piękną.
Rozumiem i zatrzymuję jak chwilę,
Choć wiem, że nie mogę jej zatrzymać.
Całuję jej stopy i dłonie...
Tak piękne bo dobre, tak delikatne bo
czyste.
Klękam przed nią...
Ja zwyczajny człowiek, tak mały, wciąż
upadający.
Patrzę na nią jak w obraz...
Tak bliski, a zarazem daleki.
Cierpię z nią...
Razem z nią choruje i umieram...
Dlaczego....?
Bo KOCHAM...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.