Zapytaj
Gałęzie zatrzęsły metrem sześciennym.
Spadły
pozostając obce,
pochowane krokami przechodniów
popychanymi przykazaniem
pod drewniane klęczniki.
Liść
narodzony z ogromu
ugniatał zmarszczki
na przydzielonych nerwach.
Opadł, spełniając godzinę
przynaglany tykaniem policzonych minut.
Nie odnowiony na płótnie,
odetchnął nie przybrany czernią.
Głowy pochylone,
zdejmowały kapelusze
przyjmując brzemię popiołu.
Zapytaj.
Niech twoja wątpliwość wypełni spację
pomiędzy dwoma spojrzeniami.
Zapytaj.
Zaślub pytaniem nie zauważone.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.