Zaszufladkowany przez własne organy
na pewno jestem bliżej ciała
niż wkurzające komary
które są wiecznie pijane
(pijąc moją krew
wpadają w alkoholizm)
kiedyś
miałem temperament
z pianą na ustach
szczekałem na ludzi ptaki
na wszystko co się rusza
dziś mam to gdzieś
jedno odchodzi drugie przychodzi
na razie są tylko zmarszczki
kaca i trypla nie liczę
można wyleczyć
w życiu dużo straciłem
zęby układy kochanki
zostały kredyty
i wmurowana szczęka
ale do rzeczy
nie będę wywracał
bielizny do góry nogami
powiem wprost
przyszła do mnie miłość
pokazała język
i poszła
trudno
jutro msza
muszę nastroić organy
Komentarze (46)
Jesteś jak ten wiersz niepowtarzalny.
genialne! :))
Fajnie
"przyszła do mnie miłość
pokazała język
i poszła"
Pozdrawiam serdecznie :)
Kropla47
Tez lubie moja ironie, nigdy mi jezora nie
pokazuje:)))
jazkółka
Pozdrawiam:)
takie życie ...jutro niedziela czy zdążysz nastroić
organy :-)
pozdrawiam
blondynka8
Mi tez sie podoba moje podejscie do zycia:))
Norbert
Dziekuje, milego dnia
/przyszła do mnie miłość
pokazała język
i poszła/U mnie też była...taka ona jest! pozdrawiam
Tomku - lubię Twoją ironię;)
"Orkiestra bardzo dęta"
jeden grał jej na fujarce
drugi ciął na flecie walce
trzeci chętnie dmuchał w tubę
czwarty wolał skrzypić fugę
- tak od rana już cymbały
piłowały przez dzień cały
w zamian zaś kapryśna wena
gra codziennie im
na nerwach
:)
Twoje oczy
:)
Babcia Tereska
... i musza grac, nieuzywane traca na wielkosci:)))
Uśmiałam się, rechoczę, komary zaskoczę hehehe jeszcze
śpią.
Podoba się Twoje podejście do życia))) Pozdrawiam
nureczka
Klaniam sie:)
Wróciłam raz jeszcze, ale dziś wiersz jeszcze lepszy
:)
Organy - skoro na chórze - to zawsze w górze, a komary
wiecznie wesołe, więc już nie pij tyle od rana ;))
Pozdrawiam