Zazłe
Nie za górami, nie za lasami, lecz tu,
mieszkało coś… Zazłe - jak z
koszmarnego snu.
Nie wiadomo skąd wzięło się, skąd
przylazło,
wiadomo, że wszystkim wszystko miało za
złe.
Azorkowi za to, że zbyt głośno szczekał,
drodze do szkoły - że była zbyt daleka.
Że byle jaka – miało za złe
pogodzie.
I tak już chyba miało być odtąd co
dzień.
Czepialstwo wszak było mu drugą naturą,
cieszyło się każdą wydumaną bzdurą,
we wszystkim widziało tę ciemniejszą stronę
-
wtedy szczęśliwe, gdy niezadowolone.
Źliło się, zrzędziło i kręciło nosem,
nie mówiło nigdy –
„przepraszam” i
„proszę”.
Jak się go pozbyć? – bo chyba zbyt
przywykło…
Wreszcie ktoś się uśmiechnął i Zazłe…
znikło.
Komentarze (17)
bo są ludzie, którzy są szczęśliwi wówczas, gdy są
nieszczęśliwi ... świetnie wychwyciłaś i spuentowałaś
ten smutny stan faktyczny;) ale za to ZADOBRE twoje
wiersze ...
Umyślne popełnienie błędu potrafi zniszczyć całe
życie.