Zbyt trzeźwa by...
jeden z moich ulubionych tekstów...
Strzępy dawnych historii
ożywają,
mrok przyciąga je
z siłą magnesu
Ucieczka od rzeczywistości?
Ból którego wciąż
jakby za mało..
Tęsknota niczym
sztylet
w dłoni pożądania!
Wyblakłe cierpienie,
nijakie
w świetle księżyca
Ostry kant jego sierpu
raniąc
przypomina że
inne wiatry wieją już
w krainie zwanej jawą
Gdyby wschodzące słońce
mogło wypalić wspomnienia,
strzałą promieni
zabić mrzonkę złudzeń sennych!
Nie ma cię
po drugiej stronie nocy,
puste jej lustro,
rozbite żalem
bezsensu
Szukam nas w jego kawałkach
Na dnie butelki rozczarowań
okruch,
cień przeszłości,
pył,
smak cyjanku
Upijam się tym
szarym winem samotności
by nie czuć
goryczy nicości
Na granicy rozsądku
wciąż zbyt trzeźwa
by stać mnie było
na ryzyko marzeń...
chociaż dziś czuję już innaczej
Komentarze (2)
"wciąż zbyt trzeźwa
by stać mnie było
na ryzyko marzeń..." - rozpamiętujesz, czujesz
samotność, ale rozsądek nie pozwala marzyć! A przecież
marzenia nic nie kosztuja!
zaryzykuj ,pomimo ze dorwie Cię ten ból potem
-warto;)pozdrawiam