Ze snu w sen
Daj każdemu dniu szansę stania się najpiękniejszym w całym twoim życiu. — Mark Twain
Uciekam ze snu
Rozpoczynam walkę z dniem
Szare ulice w szarej spowite mgle
Nie widzę czubka nosa, ich i Ciebie
Przez miasto jak lokomotywa tnę
Kłąb dymu z ust wydobywa się
Kolorowa dżdżownica spóźnia się znów
Wejdź podwiozę cię, słowa setki słów
Jej wnętrzności obrzydliwe jak co dzień
Przekrzykują się, śmierdzą, to nie sen
Do pracy szybko by nie spóźnić się
Papieros, kawa, wdech, w krześle tkwię
Zamykam się w czterech ścianach celi
Robię co muszę, nic się nie zmieni
Powrót do domu, jak rak poranek wspak
Przegnite ciała wokół powtarzają tak
Jutro bedzie lepiej, jutro da nadzieje
W limuzynach obok mkną dusz złodzieje
Otwieram drzwi celi domem nazywanej
Przydział przestrzeni do życia danej
Uciekam przed wzrokiem klawisza
Przemykam obok jak cień, cisza...
Zamykam się w swoim świecie marzeń
Uciekam przed pulą losu zdarzeń
Uciekam w noc, w mroczne Jej ramiona
Wieczna kochanka, nie bedzie zdziwiona
Rozpoczynam walkę z ciemnością
Uciekam w sen
Komentarze (1)
brak bliskości realnej tworzy takie obrazy ze snu w
sen Stan wymaga wyjścia do osoby bliskiej Prawdziwy
szczery wiersz dobrą formą napisany