Zielone limeryki z ufoludkiem
Doniesiono mi, że młodzi w Rawie
tarzają się na zielonej trawie
i tu nie dziwią skutki,
rodzą się ufoludki
zielonym matkom - po tej zabawie...
Zdarzyło się koło Nowogródka
wyjść pannie za mąż za ufoludka.
Sąsiedzi mieli zzielenieć,
lecz - czy to był zięć, czy nie zięć?...
Któż wie? Ważne, że to dziś rozwódka.
Lepiej nie jechać aż pod Ostródę,
bo pannę napadł tam ufoludek.
Zapytana o szczegóły
nie wiedziała nic z fabuły,
czy miał w czubie, czy też parę czułek?
Komentarze (24)
Mówią, że limeryki piszą głónie słąbi poeci,
przeczytałam kilka Twoich tekstów i wydawało mi się,
że choć nieidealne mają potencjał, przeczytałam
kolejne i zmieniłam zdanie, a po przeczytaniu tych
limerów, stwierdzam ,,tłagedia,,
:)) dobre!
:D Fajne, pozdrawiam :)
Dobra i zieloność choćby od ufoludków :)
Pozdrawiam
Mam oczy zielone, nocą seledynem płonę,patrzę w
kosmosu stronę,czekam gdy przylecą ONE...Pozdrawiam
uśmiechnięta a w kubeczku zielona mięta...
... "czy nie zięć?"
zmieniłbym na "czy tylko chęć?"
... masz rację, że te twoje "głupawki"
humor potrafią poprawić :-)
:-)))))))))))))))
Uff, ostatnio obrodziły ufoludki;)
Brawo, Marcepanko:-)
Jak zawsze świetny wiersz pozdrawiam
uff, jakie fajne