Zima
Ze śmietankowo- białej chmurki
biały śnieżek gęsto prószy
Kilka dni takiej zawiei
będzie śniegu aż po uszy.
Wyciągamy z szafy kurtki
ciepłe płaszcze, czapki, szale.
Zakładamy rękawiczki.
Zima nie jest groźna wcale.
Wielkie kule mkną po śniegu.
Jedna na drugiej zaraz stanie.
Nos- marchewka, węgle - oczy.
Jest pan super panie Bałwanie.
Kilka sanek połączonych
kare konie ciągną chyżo.
Barwne wstęgi nad głowami
powiewają żwawo, żywo.
A gdzie indziej na placyku
grupa dzieci śnieżki lepi.
Śnieżki twarde jak kamienie
lecą w nosy i golenie.
Jedno dziecko z kijkiem w ręku
strąca śnieg z gałęzi świerku.
A wiewiórka z czubka sosny
wypatruje gniewnie wiosny.
Bo skończyły się zapasy,
pustką świecą wszystkie lasy.
Na powierzchni zamarzniętej
polewanej wodą z ranka
kroków tańca i sportowych
uczyć chciała się łyżwiarka.
I w hokeja chłopcy grają,
kijem krążek odbijają.
Kiedy nos i uszy zmarzną
ręką śniegiem nacierają.
A za szkołą góra wielka
dla narciarzy sposobiona.
Mały slalom oraz skocznia
pasjonatom urządzona.
Okolica w śniegu tonie.
Zima śnieg siarczyście gniecie.
Ależ dobrze, że istnieje
taka zmiana pór na świecie.
Komentarze (5)
Zima mnie dobiła. Dziś też jedna osoba. I zauważam, że
mój nastrój przekłada się na komentarze. Wiersz mądrze
napisany jest.
Ladny obraz zimy, ktora sprawia tyle radosci
dzieciom.W szostej strofie, wers szosty, literowka w
slowie / zapasu...zapasy/ Moc serdecznosci.
wiersz ładny, ale trochę nie w porę
ładnie...dobrze, że istnieje:) pozdrawiam
bardzo dobrze ze mamay Taki wlasnie klimat:)
podoba mi sie wiersz:)