Zima w kurorcie. Proza.
W nocy panował lekki mróz, a wiatr wył
ponad
zamarzniętymi polami i wierzchołkami
drzew.
Rano z furią zerwał się gwałtowny wiatr
unosząc płatki śniegu, które opadały na
pola
pogrążone w głębokim śnie.
Zadymka się wzmogła, wiatr usypywał śnieżne
zaspy.
Około południa po śnieżnej burzy
nastąpiła
majestatyczna cisza, zaświeciło słońce i
ukazały się
ośnieżone obłe stoki.
Przed schroniskiem przewalały się tłumy
ludzi,
nawołując się wzajemnie, tupiąc ciężkimi,
narciarskimi
butami i relacjonując z ożywieniem
udane zjazdy. Świat wydawał się taki
dobry
i czysty, okryty puszystą kołderką białego
puchu,
jakby miniona szara jesień ubrała się
w ślubny welon i czekała na zimowego
oblubieńca.
Między świerkami po śniegu kicały
zające,
na skraju polany stał jeleń przypatrując
się z uwagą turystom i nas dwoje…
w przytulnym, schludnym domku z dachem
pokrytym
gontami, przy drzwiach wypolerowana
mosiężna
kołatka, okna pomalowane na biało,
ogrodzenie ze sztachet.
Wewnątrz mały salonik , sufit z grubych
bali,
podłogi ze starannie ułożonych desek ,
niedźwiedzia skóra rozciągnięta bliżej
kominka,
w którym płonął ogień. Gzyms zdobiła
piękna, stara
porcelana, na ścianach wisiały obrazy.
Stół nakryty lnianą, ręcznie haftowaną
serwetą,
na której stały świece zatknięte w
srebrnych lichtarzach
rzucające miękkie cienie na ścianę
pokoju.
W kącie wyjątkowo piękny fortepian,
kanapa z aksamitnym obiciem i nieśmiały
uśmiech,
przypominający słońce wstające o świcie,
który rozświetlił twoją twarz.
Tessa50
Komentarze (18)
Tereniu - akcja, akcja, tego tu brak w opowiadaniu,
mam nadzieję, że rozwiniesz, że to tylko wstęp,
przecież potrafisz, masz wspaniałą wyobraźnię. Czekam
na dalszy opis.
juz zatęskniłam w góry...czy kiedykolwiek tam jeszcze
będę?
Pięknie malujesz słowami obraz zimowego wypoczynku w
górach...oprócz kurortu mam to teraz w zasięgu ręki i
miło spędzam czas na urlopie...pozdrawiam :)