z zimowych wspomnień...
Znów napadało w puchatej ciszy.
Na garb pagórka śnieg złożył szaty,
teraz wygląda jak strojny bojar,
którego ubiór w futra bogaty.
Poddasza także się wystroiły
w kolie przez mróz im podarowane,
zaś chude brody leciwych brzózek
w puchowe szale są okutane.
Jodełki, sosny też przystrojone,
jakby je dotknął cień cukiernika -
wśród lukrowanych falban choinek,
zlodowaciały wietrzyk pomyka.
Mróz z fali rzecznej wykrzesał pukle
(szkliste kędziory lśnią na błękicie),
światło przenika je w bezdotyku,
czyni to jakby w własnym niebycie.
Aby przytulić lekkość kruchości
i pocałunek złożyć na ustach,
lecz ona pręży się i wygina.
Wodą gwałtownie w poświatę chlusta.
A ja wtulona w pled moherowy,
z kubkiem po mleku już wysączonym,
czekam jak zaczną dziergać ażury,
na świeżym śniegu zgłodniałe wrony.
Komentarze (20)
Piękne obrazy zimy wyczarowałaś. Tez mam takie
wspomnienia. Pozdrawiam radośnie i świątecznie:).
gdzie te zimy i mrozy ?
Pamiętam te śniegi metrowe, tunele i zaspy, zjeżdżanie
na sankach po miedzy
i jeżdżenie na łyżwach po zamarzniętej tęgo rzece,
wron też było więcej, na duże TAK, pozdrawiam ciepło.
Ale śnieżnie! Dobrze, że choć wspomnienia mamy puchate
i wesołe od zabaw na śniegu.
Pozdrawiam serdecznie :)
Piękne zimowe wspomnienie, aż trochę żal, że teraz
zamiast zimy w grudniu mamy... na spacerze widziałam
puchate bazie...
Pozdrawiam i dobrej nocy