złoto...
zasłyszana w internecie; własna aranżacja rymem...
...leciał ptaszek na południe mróz mu zadek
ściskał
wiatr zawiewał mu oczęta i po skrzydłach
świstał spadł na ziemię zamarznięty leżał
już bez ducha
wnet do niego ze swą kosą przyleci
kostucha
przechodziła obok krowa ptaszynę zoczyła
i talerzem z defekacji całego przykryła
ptak się poczuł znieważony lecz ożył gdyż
kupa
swoim ciepłem życie wlała w ptasiego
półtrupa
radość poczuł zaczął śpiewać i cieszyć się
życiem
jednak szczęście krótko trwało było raptem
tycie kot polował niedaleko usłyszał śpiew
błogi chwycił ptaka garstka piórek została
z niebogi
jaki morał z tej powiastki sami
zobaczycie
od zarania scenarzystą najlepszym jest
życie
i powiada że nie każdy kto cię z błotem
miesza
twoich wrogów z win wszelakich w całości
rozgrzesza
i nie każdy kto cię z gnoju wyłowi oczyści
będzie twoim przyjacielem jaki ci się
wyśni
i na koniec najważniejsze jak w owym
lądujesz siedź po cichu a nuż zadek własny
uratujesz
gdyż milczenie jest nitkami złota
przeplatane zaś paplanie zawsze niesie
skutki opłakane...
Komentarze (16)
...miłej lektury; pozdrawiam wszystkich czytających
Stefi:))