Zwijam się
Już przebiśniegi w słońcu ukradkiem
dzwonią, że wiosna śle pierwsze wici,
a ja na przekór, może przypadkiem
zwijam się jakby na szpulę nici.
Wiosna jak kiedyś dzisiaj nie cieszy
niosąc woń kwiatów i zakochania,
gdyż ja na kłębek pośród pieleszy
zwijam się niczym wełna barania.
Tak jak materiał na wielką belę
choć momentami nektar popijam
to już nie pójdę na karuzelę
bo najzwyczajniej w świecie się zwijam.
Więcej teorii a mniej praktyki
mimo to życie chwytam za barki
i się tak zwijam niby kosmyki
włosów, jak kabel starej kosiarki.
W natłoku wspomnień i głodzie marzeń
mam nos na nowe razy gotowy,
pięknie się zwijam szukając wrażeń,
jak miękki papier toaletowy.
W planach dopiero grają fanfary
na mą sędziwość i datę zgonu,
lecz ja się zwijam jak dywan stary,
niby pas kory z młodego klonu.
Gdy się już zwinę, w szarości cieni
dłoń mnie odstawi gdzie szpul miliony.
Tam będę czekał, aż ktoś oceni
czy z dobrej przędzy byłem zrobiony.
Komentarze (19)
Zwijać i uwijać to przecież nie wstyd
czas robi swoje więc każdy też ma prawo to czynić
tylko na pośpiech proszę uważać
i się nie zrażać poślizgnięciem
Życie goni i szybko przemija. Każdego dnia po trochu
zwijamy się i w końcu nas zawinie. Pozdrawiam
cieplutko:)
świetny wiersz i metafory!
każdy gdzieś zawsze kiedyś się zwija
czas płynie naprzód a człek przemija