Zwyczajny (?) staruszek z...
Sześćdziesiąt lat nosisz to w sobie,
bo tego się nie da zapomnieć,
dramatyczne wspomnienia z dzieciństwa,
które przypadło na wojnę...
Wojna zniszczyła Ci ciało,
okaleczyła Twoją psychikę,
wbiła się w Ciebie i na zawsze została,
choć byłeś małym chłopczykiem...
Tyle lat już minęło, a wciąż zamykasz
oczy
na widok wagonów bydlęcych,
tyle lat już minęło, a wciąż uszy Ci
krwawią
na dźwięk jakichś orkiestr dętych...
I na nogach wciąż masz czerwone
ślady po odmrożeniach,
a na ciele zrosty i blizny
po ,,medycznych doświadczeniach"...
I od pracy ponad dziecka siły
stawy bolące, zdeformowane
i palce u rąk krzywe, koślawe,
kolbą karabinu parę razy łamane...
A w głowie obraz płaczących niemowląt
roztrzaskiwanych za nóżki o ścianę
i ostatnie spojrzenie na nagą matkę
wpychaną do komory z gazem...
A dziś z tej państwowej jałmużny,
z głodowej, żebraczej renty,
nie wystarcza Ci nawet na bilet
by odwiedzić rodzinny grób-Oświęcim...
Pamiętasz tam każdy kamień,
choć byłeś małym dzieckiem...
W snach wciąż wracają tamte koszmary,
budzą Cię krzyki niemieckie...
A dziś, gdy dzieci sąsiadów kpią
nazywając Cię dziadem, pokraką, kaleką,
twoje blizny bolą od nowa,
Twoje oczy od nowa pieką...
...I tylko nieliczni ludzie
wiedzą o Twojej udręce
co przypadkowo widzieli ten numer
wytatuowany na Twojej ręce....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.