życiowe zawiłości
wędrując po drodze ku nieskończoności,
spychając na boki smutki i tęsknoty
potknąłem się nagle o światło miłości
- zdziwiony, olśniony przez jej orszak
złoty.
rozwiały się raptem sercowe ciemności,
które już sięgały gniewu i brzydoty.
dusza się napiła przecudnej radości,
do życia samotnie nie ma więc ochoty.
nieśmiało, niepewnie z bukietem konwalii
wstępuję powoli na miłości wzgórze.
co mnie czeka - nie wiem, w szczęście się
zanurzę
lub utknę na wieki w szarej melancholii.
na rogu w kawiarni wyznaję swą miłość,
jest uśmiech i łzy są - życiowa
zawiłość.
Komentarze (17)
I tu się zgadzam bo gdy dusza napije się choć raz
miłości to nie ma ochoty wracać do życia w samotności.
Ładny i ciekawy wiersz. Pozdrawiam
Ach, piękna ta życiowa zawiłość:) Oby mi8łość ta
trwała jak najdłużej. Piękny wiersz. Pozdrawiam.