zza kurtyny nicości
...bo nie dana nam była jesień...
w snach tam wracam
zza kurtyny nicości wyłaniają się
wspomnienia
i znowu czuję ból…
bezwiednie krocze parkowa alejka
wiatr ugina puste gałęzie
nagie drzewa płaczą deszczem
one jeszcze pamiętają…
mimowolnie siadam na tej ławce
dotykam dłonią wyrytych inicjałów
stworzyłeś je tym samym nożem który wbiłeś
mi w serce
na mojej twarzy czarne strużki zaschniętych
łez
pustym spojrzeniem ogarniam cały ten
jesienny świat
szare liście toną w błocie
deszcz chłoszcze martwą ziemię
ponure niebo kryje ten żałosny obraz przed
wzrokiem Boga
a ja siedzę na ławce i szukam pocieszenia
wśród mroźnej ciszy…
bo nie dana nam była jesień
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.