Maciejka
Nie wiersz to lecz krzyk pamięci
co z głębi serca płynie,
ulotny jak sen o poranku
moje z dzieciństwa wspomnienie.
Dawno to dawno jest temu
lecz pamięć spać nie pozwala,
czas cofa się lat pięćdziesiąt
epizod jak opium upaja.
Zapach maciejki mnie dręczy
taki pod domu oknami
który jak kołdra ciepła
otulał me ciało nocami.
Ogród mamy wspaniały
przez Anię pielęgnowany,
przykrość sprawiłem jej mówiąc
maciejki przecież nie mamy.
Z polski przywiozła nasionka
sadząc je tuż przy jabłoni,
wyrosły w kwiatów błękicie
o pięknej czarownej woni.
Zawładnął moim umysłem
głos słyszę gdzieś mamy i taty,
znów jestem dzieckiem malutkim
maciejki tam widzę rabaty.
Otworzył albumy dzieciństwa
to nic że są czarno-białe,
cud sprawił zapach kwiatów
choć są tak kruche i małe.
Komentarze (21)
ach te wspomnienia chyba wszyscy tak mamy ....te z
dziecięcych lat gdy świat inaczej pachniał inaczej
wszystko brzmiało ...twój wiersz jakby piękny obrazek
z mojego dzieciństwa:-)
pozdrawiam
Bardzo ładne wspomnienie. Msz wiersz warto dopieścić.
Miłego dnia.
Piękne wspomnienie....wzruszyłam się i poczułam zapach
maciejki...:-) Pozdrawiam cieplutko.
Jeszcze nie przeczytałam, gdy tytuł mi zapachniał, a
Twój wiersz wzruszył mnie nawet i przywołał
wspomnienia.
Niektóre niepozorne kwiatki a tyle w nich uroku, takie
też w/g mnie niezapominajki.
Serdecznie pozdrawiam
Często wracam do przeszłości, która z upływem lat,
odsłania przede mną wiele tajemnic, niekoniecznie
przyjemnych.
A maciejka już nie pachnie tak jak w dzieciństwie, bez
też zgubił intensywność zapachu.
Pozdrawiam:)
Tak też lubię zapach maciejki,wieczorami w ogrodzie.To
zapach dzieciństwa.Pozdrawiam.