W objęciach Kaliny
Przed trzydziestu laty pewien mój
znajomy
Na drużbę proszony, w obce jechał strony
Na stacji zobaczył prześliczną
dziewczynę
A serce ukryło w pamięci tą chwilę
Pojechał z nią w gości weselnego domu
Że mu się podoba, nie mówił nikomu
Przez calutki wieczór pił brudzia,
toasty
Aż się znalazł w łóżku u boku niewiasty
Śnił, że jest w objęciach pięknej swej
Kaliny
Nie chciało wychodzić mu się spod
pierzyny
Kac się tu okazał przeszkodą zbyt wielką
Musiał szybko znaleźć napoju kropelkę
W półmroku zobaczył szklankę na stoliku
I pijąc łapczywie z przerażenia krzyknął
Na dnie owej szklanki czyjeś zęby były
Zaraz do wymiotów chłopaka zemdliły
Śpiąca obok dama dziewczątkiem nie była
Przeraźliwym wrzaskiem także się
zbudziła
Nie znalazłszy zębów, coś zabulgotała
Na weselną wódkę przekleństwa miotała
A gdy się pytało jego śliczne dziewczę
„Jak się spało z babcią” to go trzęsie
jeszcze
On tam na osłodę dziewki serce zdobył
I przez długie lata wnuków się dorobił
A z tej to przygody została nauka
Jak chcesz zalać kaca – po ciemku nie
szukaj
Komentarze (23)
Super historia, ale zakończenie jak najbardziej udane.
Pozdrawiam z uśmiechem.
Ale wtopa :)
"ależ tak czemu nie
babci też należy się":)
no bo przy gorzale
tak się jakoś dzieje
po każdym kieliszku
kobieta pięknieje
a gdy wytrzeźwiejesz
oczami przewracasz
i dostajesz wtedy
olbrzymiego kaca:)
pozdrawiam z humorkiem:)
Zaszalał i sie doigrał Nie wiem czy gorszy był
pospolity kac czy pływające ...w szklance :)
Pozdrawiam Adelko
super +)
Fajnie, życiowo, z humorem, ale jemu tej szklaneczki
nie zazdroszczę;)
:))))
:)))
Bardzo fajny, z dobrym morałem wiersz.
Ja bym go zakwalifikowała do wesołych.
Serdeczności przesyłam Adelko:)